Hipnoza to wredna i zdradliwa menda.
No, może nie hipnoza sama w sobie, tylko ludzie, którzy się nią parają, i może nie wszyscy, ale z pewnością ja.
Hipnotyzerem, w zasadzie dla zabawy, byłem już od jakiegoś czasu, ale któregoś dnia dostałem zlecenie na zahipnotyzowanie pewnej znanej osoby.
Gdy wypowiedziałem na głos sakramentalne: „Od teraz”, zdałem sobie sprawę, że za plecami mojej ofiary stało wielkie lustro. Wszystko, co powiedziałem wcześniej, każde polecenie, każdy nakaz i każda instrukcja, wszystko to zakodowałem też sobie.
To była zaledwie sekunda, można by powiedzieć, że ostatnia sekunda mojej starej świadomości, w której zdałem sobie sprawę z katastrofy.
Może więc to nie hipnoza jest mendą, tylko karma…
Czytaj dalej →